Ja właśnie swòj zdobyłam. Jestem chora jednak to akurat nie jest najbardziej bolesne. Mam ten Everest .
Najgorsza jest niemożność. Zależność od dobrej woli i komptencji. Innych. Nic od ciebie nie zależy - nawet siusianie.
Wdrapanie się na siusiające krzesło,a potem zejście z niego było jak zdobycie Śnieżki.
Mój organizm nie znosi żadnych zależności a teraz muszę na czas jakiś spuścić z tonu....I to mnie dołuje.
Przy okazji obserwuje życie szpitalne, ktòre to jest niezwykle aktywne. Do godziny drugiej wszscy łacznie z pacjentami coś robią. Istna jazda bez trzymanki. Będąc w domu ani w połowie tak aktywna nie byĺam
A to ci pobieraja,a to mierzą,a to uczą oddychać,a to jeszcze wiele innych aktywności..
Jutro mają mnie wypisać,bo jak pan płucny powiedział, siłý najlepiej odbudowuje się w domu.
Dobrze, mam je zamiar odbudowac
Perspektywa siedzenia w domu na roll stoel i czekania na koniec nie jest moim głòwnym marzeniem.... Się całe moje jestestwo buntuje. Z powodu zdrowia ja saobie mam wszystkiego odmòwić?, To co za przyjemność źyć...
W domu zawsze najlepiej i siły wrócą. Trzymam kciuki za polepszenie. Nadejdzie wkrótce. Do boju, dzielna kobieto!
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie.... coz wiecej pisac :)
OdpowiedzUsuń...zwołam wiernych przyjaciół i serce przed nimi otworzę...
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/GEaU2RIvEY0
Oj plizzz... Zawsze jedną przyjemność można zastąpić jakąś inną. Da się. Słowo!
OdpowiedzUsuńJa Ci ogromnie współczuję, bo w szpitalu sama dostaję totalnego pierdolca. I chyba jednak lepiej w domu, nawet jak przyjemności trzeba nowe powymyślać. Nie?
Uściski :-*
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej Cię pozdrawiam.
Wracaj do zdrowia i do siebie. I to prędko:)
OdpowiedzUsuń