Moja lista blogów

czwartek, lutego 08, 2018

Kochany NFZ i jeszcze bardziej kochany ZUS

                      Zwyczajnie mnie trafiło.
NFZ nie daje znaku życia, dalej nie wiem co oni w końcu ustalili.  I czy ustalili .  Cisza głucha  a ZUS dalej mi wypłaca emeryturę , potrącając z niej oczywiście składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Niedługo będę obchodzić trzylecie załatwiania sprawy.....Na razie siedzę cicho , bo zmagam się z kolei z ZUS.

    Bo proszę państwa to, że ZUS doskonale wie, gdzie mieszkam i na mój adres przysyła mi regularnie rozliczenia (w tym wysokość składki zdrowotnej)  to w tym roku przeszedł sam siebie.  Przysłał mi mianowicie druk  ENP do wypełnienia. W dwóch językach....
    Ten druk nie jest trudno wypełnić. Szkopuł w tym ,że  mam dane podpisać i podpis ma być potwierdzony proszę ja was. Przez  : a - ambasadę, b - radcę prawnego. Termin odesłania druku jest do 28.02.2018 ,jeśli nie zdążę i nie  wykonam  poleceń to  mi zawieszą wypłacanie  emerytury....

      Trafiła mnie cholera.   Usiłowałam  skontaktować się najpierw z ZUS - i proszę ja was rozmowa była szalenie budująca. Ja nie jestem dyplomatką - ale na stwierdzenie pani, że  mogę przyjechać do W-wy i nic wtedy nie muszę potwierdzać  to  mnie  skręciło. 

  W ambasadzie w Den Haag  bardzo komfortowo wyznaczono mi termin  prze internet nie pytając oczywiście o możliwości  dojazdu itp na 14- tego , na godz. dziewiątą. Cholera  mogłam mieć późniejszy termin z póżniejszą  godzina ale mnie przecież nie o to chodzi ,żeby było później ale wcześniej. Do Hagi muszę jechać pociągiem (koszta) z przesiadkami, itp . Na dziewiąta trudno mi będzie zdążyć.. Plus w ambasadzie wnieść  opłatę za uwierzytelnienie mojego podpisu.
  Skontaktowałam się  z radcą prawnym w Roermond. Koszta - 68,50 Eu.  Termin na 15-tego bo tu szaleje karnawał i pan radca jest  zamknięty.
 
      Wybrałam radcę prawnego . Do niego pojadę rowerem.  Na dziesiątą rano zdążę na pewno.
Potem nadam ekspresem list zwrotny do ZUS.  Stówa eurusiów nie moja.
   
      Rozmowy z panią w konsulacie i  z konsultantką w ZUS doprowadziły mnie do stanu wrzenia.
Pani w konsulacie beztrosko stwierdziła, że raz w roku mogę się wydatkować na ZUS- owskie widzi mi się.. Takie są polskie reguły i już.
     Ja tu chodzę i załatwiam różne sprawy w Holandii . Też przez internet. Nikt nigdy nie kazał mi potwierdzać podpisu.  Pani poza tym stwierdziła ,że jeszcze nigdy nie widziała zadowolonego petenta z pracy urzędników. Heh, i poskarżyła się ,że  takich  spraw jak moja biedny konsul musi załatwiać 90 dziennie. Biedactwo , taaki przepracowany.
 Pani konsultantka w ZUS beztrosko stwierdziła a czemuż to ach czemuż ja nie chcę podarować tych paru groszy składki zdrowotnej Zusowi... No ręce i nogi opadają. Przecież mogę się leczyć w Polsce buhahah....

  No powiedzcie  czy naprawdę w tłusty czwartek  ja się muszę tak denerwować ...


10 komentarzy:

  1. To tak specjalnie. W trosce o Ciebie w Tłusty Czwartek. Podobno w nerwach się spala kalorie. Będziesz mogła więcej pączków zjeść 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. I to jest jasna strona sprawy - więcej pączków :))

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja już myślałam, że będziemy świętować zwycięstwo.
    Taki obiecujący był tytuł notki.
    Niewiarygodna ta sprawa. Przydałaby się interwencja jakiegoś europosła...

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba do Tuska napiszę, bo do kogo? Przecież wiadomo, że WSZYSTKO WINA TUSKA

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie wróciłam z naszej poczty, gdzie ekspresem nadałam list do ZUS ze zmianą adresu... Koszt 1.40 euro. Ale to nie polecony tylko expres. No i pan, z którym rozmawiałam telefonicznie nie chciał potwierdzenia podpisu... Ale przypomniało mi się, że pani, z którą rozmawiałam przed panem, podała mi zupełnie inną nazwę formularza, który mam wypełnić. Po czym przełączyła mnie na pana. Wniosek: z facetem łatwiej się dogadać. Facet jest kompetentny (itryskający miłością bliżniego;-)).
    Kupiłam małe pączusie w czekoladzie...

    OdpowiedzUsuń
  6. I sama zjesz? No też coś..Ja bym bardzo ostrożnie do tych kompetencji podchodziła. Jak już na wstepie dwa różne formularze...he miłość bliżniego swego, no dobrze - pożyjemy, zobaczymy. Ty idż na bunga i zobacz czy jakis list już z ZUS nie przyszedł. Nic im nie wierze już...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież oczko ci puszczam... Pójdę w sobotę.

      Usuń
  7. Klkik dobry:)
    Reniu, a mnie także biust opadł. Wierzyć się nie chce.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie też trafia szlag, bo składkę NFZ ściąga co miesiąc, a ja raz do roku mam problem z dostaniem się do lekarza. Są jednak rzeczy, których nie przeskoczymy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń